Lewica, związki zawodowe, wszyscy walczą o podwyższenie najniższej krajowej płacy. Czy to słuszne? Moim zdaniem nie. Najniższą płacę dostaje tylko kilka procent ludzi. Także jest to walka tylko propagandowa. Oczywiście mówię tylko o oficjalnych statystykach umów o pracę.
Mamy przykład np. w Tesco. Tak wojowali o podwyższanie płacy, ze w końcu teraz mamy 2 kasy samoobsługowe i jedną panią przy kasie. Teraz możecie maszynie podwyższyć co najwyżej zarobki.
W Detroit podwyżki płac narzucane przez związkowców doprowadziły do tego, że przestano produkować samochody, bo się to przestało opłacać.
Wyobraźmy sobie taką sytuacje. Mamy firmę, która przynosi niewielkie zyski od jednego pracownika, powiedzmy 50zł, płacimy im minimalną pensję. Rząd jednak mówi, że musimy podwyższyć o 60zł, pytanie
więc – co robimy? Po podwyżce wyjdzie na to, że musimy dopłacać do każdego pracownika. Czysty paradoks prawda? Dlatego po podwyższeniu płacy minimalnej możemy spodziewać się wzrostu bezrobocia.
Każdy w miarę ogarnięty ekonomista powie, że minimalna pensja ustalona przez rzad szkodzi. Ostatnio w Szwajcarii społeczeństwo zdecydowało się w referendum odrzucić pomysł podwyższenia jej. Z jednej strony trochę to nie dziwi patrząc na ich poziom życia, ilość firm i tak dalej, z drugiej strony zdumiewające jest to jak często mądre decyzje podejmuje ten kraj. Przypomnę także, że polityków w Szwajcarii możemy często spotkać w komunikacji miejskiej. Rozgarnięty ekonomista powie, że narzucanie płacy hamuje rozwój, bo rynek nie jest idealny, ale koryguje się niemal natychmiastowo. To już nie te lata, że „czy się stoi czy się leży 1000zł się należy”. Wtedy produkowano rzeczy nawet całkowicie nieopłacalne tylko po to by było zatrudnienie, obecnie wiele krajów Unii Europejskiej działa podobnie. Ustawą nie zniesiemy ubóstwa jak chce tego np. Piotr Szumlewicz. Warto również poczytać sobie co do powiedzenia na temat płacy minimalnej mają eksperci między innymi z Narodowego Biura Badań Gospodarczych (NBER) czy konserwatywnej Fundacji Heritage. Do tego na koniec słowa nie byle kogo:
„Przyjęcie płacy minimalnej na poziomie 15 USD będzie oznaczało likwidację tysięcy możliwości dla początkujących osób, które nie mają zbyt wielu opcji” – napisał p. Edward Rensi na łamach „Forbesa”. „McDonald’s nie będzie w stanie ponieść dodatkowych kosztów pracy wynikających z wyższej płacy minimalnej. To spowoduje, że firma zastąpi niektórych pracowników samoobsługowymi okienkami. Klientom to nie przeszkadza, bo w Europie już skutecznie się na to przechodzi” – dodał.
Może jeszcze artystom malującym obrazy wprowadzimy płacę minimalną, by nawet Ci beznadziejni mogli zarabiać godziwie…zaraz, zaraz czy już ktoś tego nie chciał zrobić…?