Od zawsze mówi się, że człowiek z natury jest dobrą istotą, ale czy tak jest naprawdę? Człowiek dostając po dupie przez innych zaczyna tracić wiarę w ludzi i to już nie jest takie oczywiste.
Co by było gdyby przeprowadzić test i zamknąć dwie kobiety w ciąży w identycznych warunkach aż do np. kilkunastu lat, z dala od wszelkiego zła otaczając je tylko dobrocią i wychowując je „idealnie”? Ciekawe czy te dzieci nie posiadałyby nawet odrobiny w sobie zła? od czego w ogóle zależy kto jakim jest człowiekiem gdy dorośnie? Ile procent w tym udziału ma wychowanie przez rodziców, a ile szkoła czy znajomi? Czemu nieraz z jednej rodziny wyrasta seryjny morderca i osoba zajmująca się pomocą innym? przecież mieli tych samych rodziców? Co nie tak poszło w życiu, że ich ścieżki aż tak się rozbiegły.
Bóg podobno stworzył nas na swoje podobieństwo, więc można założyć, że jesteśmy w momencie poczęcia dobrzy, co wpływa na to, że ktoś staje się ludzkim potworem? Czy Bóg tak chciał lub zaplanował? W końcu wszystko może przewidzieć, wszystko niby dzieje się w jakimś celu, tylko my go nie zawsze znamy.
Co do tego kto przynajmniej w naszym kraju ma największy wpływ na wychowanie dziecka to z przykrością rzekłbym, że to nie rodzice, a znajomi. Odeszliśmy w ostatnich latach od modelu tradycyjnego wychowania dziecka i teraz głównie państwo, szkoła czy znajomi coraz bardziej zastępują rodziców. Rodzice mają coraz mniej do powiedzenia. To źle, bardzo źle. Niedługo powstanie pytanie po co są w ogóle rodzice potrzebni dzieciom? by
dać papu i pieniążki? Do niczego więcej? Nawet klapsa nie wolno już dziecko dać jak coś zrobi, co będzie dalej? Nie będzie można krzyknąć na niego? Pewnie nie, raczej to już tylko kwestia czasu. Dawniej nawet w szkole jak dziecko dostało po łapach nikogo to nie ruszało, teraz dzieci maja być nietykalne i wychowywane bezstresowo. Czy to dobre? Nie wiem jak w praktyce, bo ich nie mam, ale myślę, że to zwykle zła metoda. Dzieci często wyrastają na cwaniaków, którym wszystko wolno i nie przyszykowanych do jakiejkolwiek porażki życiowej, bo w końcu trzeba było go całe dzieciństwo głaskać po główce. Co z tego będzie? Pokolenie ciotowate i niezaradne, za to gburowate i myślące, że pozjadało wszelkie rozumy świata. Rodzice dając dziecku wszystko co chce i ustępując mu spełniając wszelkie jego zachcianki robią mu krzywdę. Nie tylko sobie, że tracą swoją rolę w życiu dziecka, ale nieświadomie także jemu.
Takie pytanie co by było gdyby nie było policji? Czy ludzie by się pozabijali? jaki procent z nich stanowią ci źli?
Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił lub inna wersja Wystarczy, by dobrzy ludzie nic nie robili, a zło zatriumfuje – Edmund Burke
Ogromnym czynnikiem rzutującym na to czy ktoś będzie dobry jest religia. Wiem, ateiści się oburzą, no ale trudno. To jednak ma spore znaczenie, religia, przynajmniej katolicka przekazywana z pokolenia na pokolenie niesie ze sobą szereg wartości, ktoś może nie być święty, ale chce iść drogą wyznaczoną przez Pismo Święte. Nie mówię tu o osobach, które tylko w teorii są wierzące, bo powiedzieć, że ktoś wierzy to każdy może. Godzinka w kościele tygodniowo też nie jest wyznacznikiem. Popatrzmy nawet na Święta jak często jednoczą ludzi, rodziny nieraz nie utrzymujące długo ze sobą kontaktu odezwą się, złożą chociaż życzenia czy odwiedzą. Kościół wielką role odegrał także w historii, choćby w walce z komunizmem, dla wielu było to duchowe schronienie, a dla innych znowu fizyczne, kościół pomagał na przykład im się ukrywać. Ludzie zawsze byli zjednoczeni wokół kościoła, jest to niesłychana moc.
Czy człowiek może się zmienić? Np. czy morderca stanie się „aniołem”? Oczywiście, człowiek często otwiera oczy po jakiś przejściach. nawet w Polsce są mordercy, którzy nawrócili się i teraz nawet jeżdżą po kraju opisując swoją historie przemiany.
Może człowiek rodzi się z kartą czystą? To od niego tak naprawdę zależy jaką ścieżkę wybierze? naukowcy mówią o genach, jednak to naukowcy, dziś podają 40%, jutro podadzą 60%, trudno im wierzyć. Czy podczas wydawania wyroku nie powinniśmy analizować tego jakie ten człowiek miał np. dzieciństwo, że został wychowany w patologicznej rodzinie, że nie przekazano mu żadnych wartości? Troszkę to niesprawiedliwe, że niektórzy nie mieli danej szansy wyjścia na ludzi poprzez wpojone złe wartości. Nie oceniajmy przynajmniej od razu wszystkich, nie znamy ich i nie wiemy co wydarzyło się, że stali się tacy, a nie inni, zresztą kto jest święty?